.::Stan Projektu

TEORIA

 .::Wprowadzenie
 
.::Założenia
 
.::Projekt
 
.::Części
 
.::Zasada działania
 .::Peryferia
 
.::Harmonogram

PRAKTYKA

 .::Raport
 .::Przebieg budowy 
 .::Foto

 

Całe działo udało się w zasadzie złożyć w dwie godziny. Resztę czasu trwały testy. Oto zapis przebiegu budowy

Etap 1: Zebraliśmy wszystkie części i narzędzia w jedno miejsce przed domem. Do dyspozycji mieliśmy szlifierkę kątową, wkrętarkę, parę wkrętów, pudełko gwoździ i młotek. Doprowadziłem energię elektryczną za pomocą przedłużacza

Etap 2: Przyniosłem parę skrzynek i desek. Wszystko trzeba było przyciąć, poskręcać i pozbijać. Zamontowaliśmy metalową U-kształtną listwę, która była prowadnicą lufy. W odpowiedniej odległości połączyliśmy ze sobą skrzynki. Domontowaliśmy ogranicznik z grubego kawałka drewna, niestety na gwoździe, ponieważ skrzynki miały z 80 lat i nie było po co wiercić otworów pod śruby. Zaznaczam, że jest to podstawa prowizoryczne, tymczasowa, która ma służyć jedynie do pierwszych testów całego układu

Etap 3: Montaż zaworu. Co za pech, zapomniałem z domu wziąć jednej rurki. Brakowało tylnej prowadnicy tłoczka. Musieliśmy odciąć przez to kawałek lufy. Trzeba było nieznacznie skrócić tłoczek, gdyż wystawał poza stelaż. Po połączeniu wszystkich elementów, całość wyglądała nawet ładnie

Etap 4: Podłączyliśmy gaśnicę do zaworu tłoczkowego poprzez zawór kulowy. Pech #2: zapomniałem wziąć kleju i wszystko będzie montowane na wcisk. Pojawił się mały problem. Zbiornik nie był w osi z zaworem, ponieważ skrzynka na której stał, nie była tej samej wysokości co ta, na której stałe reszta. Docięliśmy kątówką parę małych klocków z drewna i płytek ze sklejki. Pozwoliły one na podniesienie zbiornika i przy okazji zamocowanie go tak, aby się nie ruszał.

Etap 5: Wyjąłem kompresor z obudowy. Jest to model YK-02-AB, pozwalający na uzyskanie ciśnienia około 8 bar. Pochodzi ze starej polarowskiej lodówki. Aby połączyć rurkę sprężarki o ø5mm z grubą rurą gaśnicy o ø 10mm trzeba było zbudować przelotkę. Oczywiście nie przysporzyło mi żadnych trudności wykonanie tego jakże skomplikowanego urządzenia z rurki od pompki, długopisu i węża akwariowego. Przelotka jest częściowo wykonana z przeźroczystej gumy, więc można łatwo podejrzeć ile oleju uciekło z kompresora i zebrało się w wężu.

Etap 6: Pompowanie gaśnicy o test szczelności. Gaśnicę ładowałem około minutę, aby sprawdzić jak bardzo przepuszcza. Niestety bardzo. Winne jest przyłącze, ale na szczęście nie w tym miejscu, co myślałem. Jak wiadomo składa się ono z metalowego pierścienia z gwintem, rurki 1" i dwóch obręczy, ryglujących ją w tym pierścieniu. Jako że ma on fazę stożkową w wewnętrznym otworze, stanowi on idealne miejsce na uszczelkę. Oczywiście z braku uszczelek użyłem tego, co mi się nawinęło, czyli silikonu. Bałem się jednak, że nie uszczelni on przyłącza idealnie i będą jakieś przecieki. Jednak odetchnąłem z ulgą, gdy przekonałem się, że winny jest gwint. Odłączyłem zawór i mocno dokręciłem przyłącze do gaśnicy.

Etap 7: OGNIA!!! Ten okrzyk poprzedził pierwszy niskociśnieniowy strzał z działa. W przeciwieństwie do tego, co robiłem w domu, tu był już wmontowany zawór tłoczkowy i ogranicznik. Wszystko zadziałało pięknie. Jako pocisk użyliśmy kawałka drewna, który został po skróceniu tłoczka. Otwarcie zaworu kulowego zajęło mi około 0.5 sekundy. W międzyczasie słychać było charakterystyczny dźwięk przesuwającego się tłoczka. Kiedy uderzył o ogranicznik, dało się słyszeć głośne bloop i prask. Pierwsze, to dźwięk towarzyszący pocisku, kiedy to opuszczał lufę. Drugie to odgłos gwoździa przymocowanego do drewnianego klocka, wbijającego się z wielką siłą w czteromilimetrową sklejkę. Iglica weszła cała. Ręką takiego czegoś na pewno bym nie wbił

Etap 8: Podczas ładowania działa dało się jednak słyszeć ten nieprzyjemny syk uciekającego z gaśnicy powietrza. Musiałem się tym zająć. Ostatnio miałem problemy z dokręceniem przyłącza. Otóż kiedy dokręcałem je z maksymalną siłą do oporu, po strzale zawsze mogłem to zrobić jeszcze raz! Rozebrałem przyłącze i oto co ujrzałem: Uszczelka silikonowa, którą niegdyś tak pracochłonnie formowałem, teraz nie dość, że była pofałdowana, to jeszcze rozerwana w jednym miejscu. Pospiesznie usunąłem ją i wyczyściłem gwint z resztek silikonu. Przykręciłem pierścień, dobijając młotkiem. Cud-miód! 2 bary i nie syczy

Etap 8: Dwa bary. Taką wartość wskazał świeżo zamontowany manometr po pompowaniu działa przez ponad dwie minuty.  Po uszczelnieniu gaśnicy wskazówka na ciśnieniomierzu aż podnosiła się w oczach. Po osiągnięciu dwóch bar, obróciłem zawór kulowy. ciśnienie było tak duże, że tłoczek uderzając w ogranicznik, wyrwał go o 2cm. Pocisk (w pełni obuchowy) walnął w 4mm sklejkę z taką siłą, że zrobił w niej dziurę na wylot. Za następnym strzałem nie miał takiego pędu, więc utknął w połowie.

Etap 9: Produkcja nowych pocisków. Trochę tego było... Obuchowy krótki, obuchowy długi, obuchowy z trzonem, iglicowy, iglicowy z klockiem, klocek, śrut, triple i quad. Każdy z nich działał inaczej na sklejkę. Bardzo dobry okazał się pocisk, składający się z drewnianego klocka i trzech gwoździ, wbitych w niego. Przy strzale z 1.2 bara, za każdym razem przebijał cel na wylot. Największą masę wśród pocisków krótkich miał ten, składający się z czterech gwoździ z tyłu i jednej ciężkiej śruby z przodu. Po wystrzale z P=12/3 bar, zostawił dziurę 1.5 raza większą od jego średnicy, lecąc dalej z ogromną prędkością. Tracąc wysokość, zrykoszetował od ziemi poleciał do sąsiada... Ups!

 

[stan]   [główna]   [założenia]   [projekt]   [części]   [zasada działania]   [peryferia]   [harmonogram]   [przebieg]   [foto]   [kontakt]